![]() |
[źródło] |
„Kicia Kocia” jest
jedną z najpopularniejszych, o ile nie najpopularniejszą serią
książek dla dzieci. Jej główną bohaterką jest mała, biała
kotka w wieku przedszkolnym. Przygody Kici śledzimy w różnych
sytuacjach życia codziennej, na przykład w jednej z części, pod
tytułem „Kicia Kocia ma braciszka Nunusia” młoda protagonistka
mierzy się z istotną zmianą w swoim domu jaką jest pojawienie się
nowego członka rodziny. Podobnie jak Kicia Kocia, książeczki z miękkimi kartkami opowiadające o tej postaci doczekały się również „rodzeństwa”. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom czytelników powstał cykl „Kicia
Kocia i Nunuś”, który został napisany i zilustrowany w konwencji
wcześniejszych części, ale składa się z książeczek
twardostronicowych, maksymalnie uproszczonych pod względem tekstu i
ilustracji, a grupą docelową czytelników są dzieci w wieku od
roku do trzech.
Przedmiotem niniejszej
recenzji jest jedna z publikacji adresowana dla młodszych moli
książkowych, czyli „Kicia Kocia i Nunuś. W kuchni”. Jak
możecie łatwo się domyślić jest to historia poświęcona
rodzeństwu, które udaje się do kuchni, aby myszkować po jej
zakamarkach. Małe kotki otwierają szafki i szufladki, spoglądają
co się znajduje w ich środku, oglądają kuchenkę czy lodówkę, a
starsza siostra poucza brata o bodźcach czuciowych jakie mogą
dostarczyć. Za razem Kicia Kocia ostrzega przed dotykaniem gorącej
kuchenki. Końcówka publikacji to scenki z życia codziennego,
wzbogacone o nazewnictwo typowe dla malutkich dzieci typu „am, am”
czy „mniam, mniam”.
W pierwszej kolejności,
gdy przeczytałam z moją córką powyższą „Kicie Kocie”
zastanawiałam się jaki jest sens pisania o zawartości szafek
dziecku, które typowo dla tego wieku wyrzuca całą ich zawartość
na podłogę i prawdopodobnie wie co gdzie leży lepiej niż rodzic.
Po zastanowieniu doszłam do wniosku, że intencją autorki nie było
typowe pokazanie topografii kuchni, ale wzbogacenie słownika naszego
brzdąca. Ma to sens biorąc pod uwagę całokształt utworu, w
którym autorka celowo używa słów typowo używanych przez
najmłodszych.
Drugi, może mniej
widoczny temat poruszony w tej publikacji to opieka starszego
rodzeństwa nad młodszym. Kicia Kocia uczy Nunusia nowych słów,
ostrzega przed zagrożeniami, ale dba również, aby braciszek był
najedzony i żeby nie był spragniony. Główna bohaterka jest
troskliwą i cierpliwą siostrą, która może stanowić wzór do
naśladowania. Oczywiście książeczka przedstawia idealny obraz
miłości siostrzano - braterskiej, który nijak może dotyczyć
naszej sytuacji rodzinnej. Niemniej jednak seria „Kicia Kocia i
Nunuś” jest skierowana do dzieci najmłodszych, tak więc celem
jest przekazanie informacji, których dotyczy główny temat książki a starszak ewentualnie może podpatrzeć jak ewentualnie mogłaby
wyglądać jego relacja z siostrą lub bratem.
Co jeszcze warto
podkreślić to to co jedzą bohaterowie „W kuchni”. Są to
zdrowe produkty, z reguły, które można samodzielnie przyrządzić
w domu. Myślę, że w kontekście profilaktyki przeciwko otyłości
i kształtowania zdrowego stylu życia taki detal również ma
znaczenie.
„Kicia Kocia i Nunuś.
W kuchni” - osobiście mnie nie powala. Moim zdaniem jest to część
dedykowana dzieciom młodszym niż rok, gdyż to one stykają się z
takimi nowościami jak sztućce. Spotkanie dwulatka czy trzylatka nie
znającego wyrazu „widelec” wydaje się być jakimś mało
prawdopodobnym scenariuszem. Obawiam się, że jeśli rodzic
podejdzie do tej książeczki tylko pod kątem nazewnictwa to jego
pociecha szybko się nią znudzi. Dlatego też uważam, że warto
spojrzeć na tę część pod kątem relacji pomiędzy rodzeństwem i
zdrowego odżywiania.
Ocena
8/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Magda Pchła
0 komentarze:
Publikowanie komentarza