"Podróż
na wschód" Hermanna Hessego zaskoczyła mnie i wprowadziła w
dość nietypową jak dla mnie konsternację. Długo zastanawiałam
się, czym jest ta historia, zanim poszłam dalej. Zwyczajnie
się jej bałam. Czułam wewnętrzny lęk przed tą podróżą. Choć
muszę jednocześnie przyznać, że poprzednie spotkania z
twórczością Hessego były niepowtarzalną pożywką dla duszy.
Były
niczym magia, sen i uniesienie ponadto wszystko, co materialne,
zbędne, bezwartościowe. Tym razem jednak Hesse, albo jego przekład mnie pokonał.
Autor niewątpliwie postawił mi w tym przypadku wysoką poprzeczkę do pokonania. Wybrał niełatwą drogę kontaktu z czytelnikiem – takim jak ja. „Podróż na wschód" wydaje się bowiem być czymś, z czym nie miałam dotąd styczność. To utwór zdecydowanie należący do mało popularnego gatunku. Nazwałabym go baśnią, może przypowieścią, iluzją świata, mitem, wewnętrznym głosem.... Trudno mi nawet go określić. Jest niczym poplątanie rzeczywistości z fantastyką. Ciałem i duszą. Przeszłością i utopią jednocześnie. Prawdą i fikcją ludzkich serc i dusz. Filozoficzną nowelą.
Być może właśnie dlatego czytanie
„Podróży na wschód” było niczym balansowanie na cienkiej linie,
nad urwiskiem. Tu nie ma miejsca na pomyłkę, na brak uwagi i
parzenie na boki. Hesse musi zawładnąć czytelnikiem, odebrać mu
na tę chwilę wszystko inne, bo tylko tak będzie on miał szansą
wejść w świat jego twórczości. Czy mi się to udało? Mam na dzień dzisiejszy spore co do tego wątpliwości.
„Najwspanialsze przeżycia można właściwe opowiedzieć tylko temu, na kim duch spoczął choć przez chwilę”.

Z góry jednak ostrzegam, że to nie jest łatwa proza. Ze mnie spuściła całe powietrze i energię. Długo nie zapomnę tej literackiej podróżny, którą przypuszczam i tak chyba do końca nie opanowałam. Bardzo wieloznaczna, raczej melancholijna. Z pewnością bardzo mądra, a jednocześnie zawiła. Trudno więc o zachwyt nad bogactwem słów i myśli trudnych do rozszyfrowania.
Myślę
jednak, że nie będzie to rozstanie na zawsze. Kiedyś jeszcze do
niej wrócę, być może tylko z bardziej otwartym umysłem i sprawną
myślą. Bo kto jak nie Hesse potrafi zachwycić. Może wówczas będę
bardziej wnikliwa a „Podróż na wschód” da mi takie wyobrażenie
o niej samej, jakiego dziś nie potrafię w pełni przyswoić.
Jak
sam zresztą to ujął "Aby uczynić niemożliwe
możliwym, trzeba nieustannie próbować niemożliwego". Z
drugiej jednak strony myślę, że nie istniałby fenomen
twórczości Hermanna Hessego gdyby nie tak wiele różnych jej
interpretacji i zrozumienia. Symbolika, która zadziwia i stawia
wyzwania. Wielka metafora życia. Najbardziej egzotyczna podróż -
do wnętrza samego siebie - nie jednego.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzinna
Ocena 6/10
Edyta Sztylc
0 komentarze:
Publikowanie komentarza