Czas zejść na nieco lżejsze, zabawniejsze tory. Do "ReLIFE" powraca więcej komedii, choć nie oznacza to oczywiście, że całkowicie zostały porzucone dojrzałe wątki tej historii. Zbliża się szkolny festiwal, jedna z ostatnich szans by bohaterowie wspólnie spędzili czas, bawiąc się i na chwilę zapominając o tym co czeka ich w przyszłości. Droga do festiwalu okazuje się być długa i wyboista, pełna wzlotów i upadków oraz wewnętrznej przemiany, na którą czytelnicy długo czekali.
Dziewiąty tom mangi. Ależ to szybko zleciało. Jesteśmy coraz bliżej końca. Jest wrzesień, a dzieciaki wracają do liceum Aoba po krótkich wakacjach. Klasa musi wybrać spośród uczniów osoby, które zajmą się organizacją i koordynacją szkolnego święta. Dzięki chytremu planowi Ryo, Arata zostaje zaangażowany do prac nad Festiwalem Kultury. Mija kilka chwil, a dość nieoczekiwanie, z własnej nieprzymuszonej woli dołącza do niego Hishiro!
Ten wspaniały duet będzie musiał w jakiś sposób współpracować i już na samym początku przekonujemy się, że sprawa nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać. Poznajemy przeszłość Hishiro oraz jej problemy zawodowe, które ostatecznie doprowadziły ją do uczestnictwa w "ReLIFE". Tematem przewodnim jest tu umiejętność pracy w zespole, z którą osoba o tak ograniczonych umiejętnościach komunikacyjnych może nie być w stanie sobie poradzić.
![]() |
źródło |
Z początku obserwujemy jak Chizuru popełnia te same błędy, narzucając swój autorytatywny sposób działania, wykonując pracę za innych, wcześniej ich o tym nie uprzedzając, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Najpierw myślimy sobie "jak można być tak zaślepionym i ciągle robić identyczne pomyłki?", ale z czasem autorka daje nam do zrozumienia, że akceptacja własnych wad i próba ich przezwyciężenia, to powolny proces, do którego łatwo się nie dochodzi.
Warto również wspomnieć, że jest to pierwszy tom, w którym Onoya ma okazję wykazać się jako pełnoprawny opiekun! Jest takie powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" i chyba nie można inaczej tłumaczyć faktu, że podopieczną An jest Hishiro, która za nic nie jest w stanie jej polubić, a przynajmniej do czasu. Co nieco zmienia się w tej kwestii, choć przed dziewczynami nadal daleka droga do przyjaźni. Lekcja gotowania i parę życiowych rad, to dobry początek.
A co z naszym głównym bohaterem, Aratą? Tradycyjnie wkurza się na położenie, w którym znalazł się za sprawą Ryo. Szybko bierze się jednak do pracy, a jego koledzy uświadamiają mu jak pozytywny wpływ ma na całą grupę i jak doskonale określa to Oga "potrafi pociągnąć za sobą innych". Choć Kaizaki więcej rozmyśla nad efektem ubocznym eksperymentu (wymazanymi wspomnieniami), to sam powoli zaczyna rozumieć, że projekt mu pomaga i naprawdę może po jego zakończeniu wrócić do pracy.
Po raz kolejny możemy nacieszyć nasze oczy kontrastem pomiędzy mrocznymi, poważnymi momentami namalowanymi w ciemnych barwach, a chwilami luźnymi, komediowymi i bardzo kolorowymi. Do tego dochodzą jeszcze gesty, spojrzenia i emocje, które jak zawsze zostały przez autorkę oddane z wielką pieczołowitością. Szczególnie podobają mi się te fragmenty, gdy nie widzimy oczu bohaterów i nie jesteśmy w stanie stwierdzić co myślą. Wygląda to świetnie i zawsze wzbudza we mnie falę emocji.
Ponad 140 rozdziałów, mnóstwo odkrytych tajemnic i zwrotów akcji, rodzących się uczuć, powrotów do przeszłości i zdobytych nowych doświadczeń. Zaczynaliśmy w kwietniu, a jesteśmy już na 24 września. Historia zmierza w wytyczonym sobie kierunku, a jednocześnie nadal nas zaskakuje, bawi, wzrusza i uczy. Nie inaczej jest w tomie dziewiątym, który według mnie udowadnia, że "ReLIFE" śmiało można dodać do kanonu lektur szkolnych. Może nie obowiązkowych, ale przynajmniej fakultatywnych.
Ocena: 8/10
0 komentarze:
Publikowanie komentarza