Czasami zdarza się, ze ma wielką ochotę na erotyki i
czytałabym wówczas tylko pozycję z tego gatunku. Niedawno właśnie załączyła mi
się taka faza i postanowiłam sięgnąć po jedną z nowości wydawnictwa Szósty
Zmysł – „Pucked 2”. Jest to bezpośrednia kontynuacja „Pucked up”, które
wywołało u mnie mieszane uczucia.
Miller
„ Buck” Butterson przechodzi przez życie bzykając laski, odkąd hokejowy krążek
rozwalił mu przednie zęby, naprawiając tym samym jego zgryz. Po pięciu latach
spędzonych w NHL, Miller stwierdził , że jest gotowy mieć dziewczynę .
Prawdziwą dziewczynę, a nie kogoś w stylu hokejowego króliczka. Taką, którą
zabierze na randki, i z którą nie wskoczy do łóżka po pięciu sekundach rozmowy.
Miller przekonuje się , że jeśli chce, aby Sunshine „ Sunny” Weters się w nim
zakochała , będzie musiał zrobić o wiele więcej niż pokazać jej sypialniane umiejętności
swojego kija.
To co wyróżnia książkę spośród innych erotyków to
naprawdę potężna dawka humoru. Helena Hunting nie szczędzi nam zabawnych
sytuacji czy też przekomicznych potyczek słownych między bohaterami. Rzadko
jakaś książka sprawia, że wybucham śmiechem. Zazwyczaj powieści wywołują u mnie
co najwyżej uśmiech lub ciche mruknięcie. Tutaj jednak czasami po prostu nie
można się nie roześmiać w głos. Tak samo było z pierwszą częścią, a w drugiej
jest to nie tylko kontynuowane, ale także pogłębiane i rozwijane, co bardzo mi
się spodobało.
Pierwszy tom zapowiadał się naprawdę wspaniale. Główna
bohaterka wydawała się naprawdę świetną babką, a jej odpychanie Alexa naprawdę
potrafiło rozbawić. Potem jednak zaczęło już się robić coraz gorzej. Do
powieści coraz bardziej zaczęła wkradać się schematyczność i powszechność, a
bohaterowie wcale nie wydawali się tak świetni jak na początku. Czytając, ma
się wrażenie, że postacie utknęły w pętli i powieść ciągle opowiada o tym
samym. Jednak końcówka ponownie sprawia, że czytelnik odzyskuje zainteresowanie
i radość z czytania historii napisanej przez Helen Hunting. Potem pojawia się „Pucked
up” i historia zatacza koło. Ponownie dostajemy świetny początek, który jednak
przechodzi w mierny i powielany wielokrotnie środek, aż w końcu powieść po raz
kolejny wywołuje w nas zaciekawienie i skłania do dalszego czytania.
Mimo wszystko historia nie jest taka zła. Po prostu z
kartki na kartkę staje się zwyczajnym erotykiem na jeden wieczór, który nas
zrelaksuje i da nam powód do śmiechu, ale nic więcej. Gorzej z bohaterami. Na
początku czytelnik prawdopodobnie obdarzy sympatią oboje, jednak potem Violet
coraz bardziej będzie tracić w jego oczach. Dziewczyna zaczyna stopniowo coraz
bardziej irytować, aż ma się ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć, żeby się
ogarnęła. Natomiast Alex to cudowny facet, który ma do zaoferowania nie tylko
piękne ciało i kilka przyjemnych chwil w łóżku. Naprawdę podziwiam jego
nieustępliwość w pogoni za dziewczyną i jego cierpliwość do niej. Na jego
miejscu już dawno dałabym sobie z nią spokój.
Czy polecam „Pucked up”? Sama nie wiem. Jeśli nie
szukacie czegoś nadzwyczajnego, to możecie po nią śmiało sięgać. Jednak w
przeciwnym wypadku możecie się zawieść. Decyzję pozostawiam jak zwykle Wam.
OCENA: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz