Po książki z elementami
fantastyki, nie sięgam często. Kiedyś bardziej gustowałam w tym gatunku, ale
chyba z biegiem lat po prostu zmieniło się moje podejście do różnych spraw i
wolę czytać coś, co jest prawdziwe, gdzie nie ma elfów i magii. Czasem jednak jakaś
książka zainteresuje mnie na tyle, że pragnę ją poznać i tak było w przypadku
,,Stroicieli”. Fantastyka ma to do siebie, że można ciągle wymyślać coś nowego,
niestworzonego i zaskakującego, bo w końcu o to w niej chodzi. Pisanie
kolejnych książek o wampirach i wilkołakach jest bezsensowne, skoro nasza
wyobraźnia nie zna granic i można naprawdę stworzyć coś, co wbije czytelników w
fotel.
Książka ta bez wątpienia jest
intrygująca, bo autorka miała ciekawy i oryginalny pomysł. Stroiciele to coś
całkiem nowego i chyba tylko dlatego sięgnęłam po tę powieść. Byłam ciekawa jej
rozwinięcia i tego, jak zostanie wykreowana nowa rzeczywistość. Często zraziłam
się przy okazji takich ,,nowości”, ale też nie mogę powiedzieć, że każda tego
typu książka mnie zawiodła. Jak było ze ,,Stroicielami”? Cóż, różnie.
Muszę przyznać, że na początku naprawdę
zostałam zaintrygowana. Książka ta zaczęła się tajemniczo i od początku czułam
ciekawość, ale też to, że zostałam wprowadzona do świata mającego w sobie
magię. Autorka bardzo świadomie i z precyzją budowała napięcie, powoli posuwała
się w akcji do przodu, ale jednak całość była na tyle dynamiczna, że fajnie mi
się to czytało i z przyjemnością zagłębiałam się w fabule.
W pewnym momencie jednak coś się
zepsuło. Coraz ciężej było mi się skupić na treści i zachęcić do czytania,
odkładanie książki było dla mnie lekkim wybawieniem i naprawdę zaczęłam się
męczyć. Dlaczego? Z pewnością nie przemawiała do mnie mało dynamiczna akcja, bo
wszystko mi się wlekło i usypiało przy okazji. Czytałam tylko dlatego, że
chciałam jednak lepiej poznać zamysł autorki i przekonać się jak bohaterowie
wybrną z problemów.
Do gustu przypadła mi również
kreacja bohaterów i sam ich dobór. Cieszę się, że autorka postanowiła
ograniczyć ich liczbę, bo często się zdarza, że w powieściach fantastycznych po
prostu jest ich cała masa, a większość z nich jest zbędnych. Tutaj autorka
skupiła się bardziej na tych osobach, które są istotne z punktu widzenia fabuły
i to ich rolę podkreślała. Fajnie, że postanowiła również wykorzystać osoby
młode, a można powiedzieć, że nawet dzieci. To jakoś naprawdę mi się spodobało
i sprawiło, że ich polubiłam.
Styl pisania autorki także okazał
się ciekawy i bardzo przyjemny, ponieważ pojawiło się sporo opisów, które
wyjaśniały sytuację, ale też opisywały nową dla czytelnika rzeczywistość. Podobał
mi się kontrast między dialogami a opisami, ponieważ wszystko pojawiło się w
odpowiednich proporcjach.
Z bardziej technicznych spraw,
muszę przyznać, że naprawdę podoba mi się okładka tej książki oraz jej szata
graficzna. Wydaje mi się, że idealnie pasuje do treści, odzwierciedla jej
klimat, ale taż na pewno przyciąga potencjalnych czytelników i w pewnym sensie
mówi i o tym, czego mogą spodziewać się po tej powieści.
,,Stroiciele” to książka, co do
której miałam dość spore oczekiwania i naprawdę chciałam, aby okazała się
bardzo dobra. Niestety nie zainteresowała mnie aż tak bardzo, jej czytanie szło
mi trochę opornie i jakoś dotrwałam do końca, ponieważ zaciekawił mnie sam
pomysł i chciałam lepiej go poznać. Być może to nie powieść dla mnie, ale innym
z pewnością może się spodobać.
Ocena: 7/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja Bomba
Okładka jest prześliczna i moją uwagę też zwróciła już jakiś czas temu :) Ja z kolei fantastykę bardzo lubię, ale muszę przyznać, że rzadko trafiam na coś naprawdę dobrego. Po Twojej recenzji jestem rozdarta co do Stroicieli - niby kusi, ale ta mało dynamiczna akcja mnie zniechęca. Ostatnio mam cięzki czas w pracy i jak mam książkę, w której "nic się nie dzieje", to momentalnie nad nią zasypiam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Racja, okładka jest świetnie zaprojektowana i przyciąga czytelników. Mówi się "Nie oceniaj książki po okładce", ale to trochę trudne, dobra okładka to już połowa wygranej w walce o czytelnika. Trochę mnie zachęciłaś, ale mam też obawy, ale kto wie może sięgnę.
OdpowiedzUsuń