18 marca roku pańskiego 2019 pisałam Wam o moim poczcie
polskich księżniczek fantasy ( jeśli nie czytaliście to tutaj znajdziecie link ). Obiecałam, że jeśli odkryję kogoś nowego, to nie
omieszkam się tym z Wami podzielić. Staram się słowa dotrzymywać ( szczególnie
tego spisanego), chociaż przyznam, że różnie mi to wychodzi. Jednak tym razem z
wielką przyjemnością podzielę się z Wami moim nowym, bardzo obiecującym
odkryciem.
Ostatnio trafiła na ciekawy debiut. Na polskim rynku wydawniczym nakładem Wydawnictwa AlterNatywne debiutowała Agata Wilk. Do sklepow trafiła książka jej autorstwa pod tytułem Wędrówka, będąca pierwszym tomem Bitwy o Nonsens.
Historia nastolatki, która w naszym świecie, nie potrafi
odnaleźć swojego miejsca. Jest odludkiem, jest dziwolągiem, jest odmieńcem dla
swoich rówieśników. Pewnego dnia za sprawą swojego notesu do rysunków
przywołuje demona z innego świata. Demona, który zabiera ją do tajemniczej
krainy Enu Monde. W trakcie wielu
wędrówek, Charlene poznaje nie tylko nowe krainy, zamieszkujące je istoty, ich
zwyczaje i codzienność, ale także odkrywa własną tożsamość. Odkrywa tajemnice,
które na Ziemi nigdy nie poznałaby, nie odkryła. Odkrywa także czym jest miłość, poznając jej
przeróżne smaki od gorzkiego rozczarowania po słodycz nadziei i wiary w
przyszłość.
Przyznam, że kiedy zobaczyłam książkę, to trochę przeraziłam
się, ponad sześćset stron tekstu. No, ale to jest moja ukochana fantastyka i
cieszę się, że nie skapitulowałam.
Agata ma bardzo lekkie pióro i bardzo przystępny styl. Dzięki temu akcja, która
obfituje w przeróżne zwroty, niespodzianki i zawijasy, wbrew temu, nie jest
zagmatwana. Nie można się w niej pogubić. Jest to o tyle istotne, że mnogość ras,
bardziej i mniej rozumnych istot, pojawiających się na drodze bohaterki jest
przeogromna ( za co ja jestem bardzo wdzięczna, bo uwielbiam takie mieszanki postaci z różnych kultur i mitologii oraz ich
mieszańców). Każdy ma swoje zadanie w
krainie (czarów) i toczy swoją walkę.
„Oprócz nachalnej samotności, którą już uważam za najcenniejszą towarzyszkę, mam gruby, stary notatnik. Zżółknięte kartki zamyka w sobie czarna jak smoła okładka. Kiedyś podobno ten zeszyt należał do mojego taty. Dziadek dał mi go, gdy miałam osiem lat. (…) To moje pocieszenie. Mój przyjaciel. Mogę tam pisać i rysować, co tylko dusza zapragnie. Jednak mój Dziadek zakazał mi jednej rzeczy. Mianowicie – nie mogę zapragnąć, aby kiedykolwiek coś, co znajduje się w moim notesie, stało się rzeczywistością.”
Cała fabuła oparta została na koncepcji „drogi”. Charlene ciągle jest w podróży, wciąż podejmuje nowe wyzwania wymagające przemieszczania
się przez nią wzdłuż i wszerz mojego kraju. Jest to o tyle trafiony
zabieg, że razem z bohaterką czytelnik poznaje nową, wykreowaną od samych
podstaw krainę Enu Monde. Obok różnorodności zamieszkujących ją istot,
poznajemy ich miejsce w społeczności, którą tworzą, zawarte między nimi
sojusze. Poznajemy historię ziem. Poznajemy florę i faunę wraz z procesami
zachodzącymi w przyrodzie.
Niestety, nie mogę napisać, ze uwielbiam Charlene. Pomimo, że jej przygody śledziłam z ogromną ciekawością, to sama bohaterka nie zrobiła na mnie
wrażenia. Wydawała mi się być mało wiarygodna, zbyt papierowa. Przecież każdy,
kto zostanie nagle wyrwany ze swojego środowiska, pozbawiony bliskim, odczuwa
zagubienie, strach, obawę, zaczyna tęsknić za kimś bądź za czymś, a takich
uczuć nie poczułam u dziewczyny. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych tomach to
ulegnie zmianie, gdyż pod koniec tej części dawało odczuć się już rozterki młodej
Kapłanki, a także poczuć miłość, która trawiła jej serce oraz odczuć strach
przed utratą ukochanej istoty.
Ja zdecydowanie będę wyglądać kolejnej książki Agaty Wilk,
szczególnie kontynuacji Bitwy o nonsens, wierząc, że po pierwsze „klątwa
drugiego tomu” nie dopadnie tego cyklu, a po drugie kolejne książki będą coraz lepsze.
Sylwia Szczepańska
Do listy księżniczek polskiego fantasy zaliczyłabym jeszcze Beatę Worobiec - miałam wyjątkową okazję przeczytać przedpremierowo jej nową książkę, której recenzję właśnie zaczynam pisać i muszę przyznać, że tak jak nie przepadam za polskimi autorami, tak... wow! "Rubinowy Książę" to kawał dobrej literatury. Jeśli lubisz fantastykę, to szczerze polecam.
OdpowiedzUsuńTo cieszy mnie to ogromnie, bo na tę ksiązkę czekam. Zamówiłam ja sobie, bo przyznam szczerze, ze juz okładka mnie urzekła.
UsuńBardzo podoba mi się twoja recenzja :) Czytam właśnie tą książkę i jestem w połowie. Jestem chyba jedną z niewielu, którzy Charlene darzą sympatią. Jak dla mnie jest dobrze przedstawiona jako nastolatka, a także dorastająca kobieta. Scena, gdy płakała za utraconym domem mną poruszyła :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie lubię w literaturze, każdy ma inne odczucia wobec bohaterów i każdy może odnaleźć w powieści coś inne, coś dla siebie. Myślę, że Charlene zasługuje na sympatię ( pomimo tego, że u mnie jej nie wzbudziła, jednak nie skreślam jej i czekam na dalsze tomy).
Usuń