Powiem Wam szczerze, że
zakochałam się w okładce tej książki i nie wyobrażałam sobie, że jej nie
przeczytam, chociaż jestem zdecydowanie za stara na taką lekturę. Jednak już od
dość dawna postanowiłam, że będę recenzować bajki i mam już w tym dość spore
doświadczenie, więc udało mi się już nauczyć rozbudzać w sobie dziecko, które
drzemie głęboko we mnie.
Peggy jest mopsem, który trafia
do schroniska zaraz przed Bożym Narodzeniem. Jest pieskiem młodym, pięknym i
wyjątkowym, więc dość szybko udaje jej się trafić do nowej rodziny, ale jej
pobyt ma potrwać tylko kilka dni. Peggy chciałaby jednak zostać z nową rodziną
na zawsze, ponieważ polubiła dziewczynkę, która lubi poświęca jej sporo czasu.
Piesek jednak odkrywa, że jej nowa opiekunka wolałaby mieć jednorożca.
Całkiem niedawno przygarnęłam
cudnego szczeniaka i nie wyobrażam sobie, że mogłabym ją teraz oddać do
schroniska. Nie oddałabym jej nawet nikomu innemu, bo jednak moim celem nie
było sprawienie sobie nowej zabawki czy ozdoby do domu, a decyzja o adopcji
została poważnie potraktowana przez moją rodzinę. Dlaczego o tym wspominam? Bo
właśnie o tym jest ta książka, ale autorka ujęła ją z trochę innej perspektywy.
Problem z porzucaniem zwierząt
jest ogromny i naprawdę mogłabym o tym napisać miliony słów, ale recenzja ta ma
dotyczyć książki, a nie ludzkiej oziębłości. Autorka postanowiła, że bohaterami
uczyni zwierzęta i to podoba mi się szczególnie. Odbiorcą tej książki jest
młoda osoba, więc taki typ narracji na pewno do niej dotrze zdecydowanie
lepiej. Dzięki temu czytelnik może wejść do głowy zwierzęcia, ponieważ
wszystkie uczucia i emocje zostały podkreślone i świetnie opisane.
Autorka poczyniła prawdopodobnie
słuszną obserwację, że to głównie dorośli pozbywają się zwierząt i to z
idiotycznych powodów. Przecież wiadomo, że szczeniak rozrabia, biega, chce się
bawić i jest pełen energii. Być może dzieci są jedynym głosem rozsądku i też
warto ich od małego uczyć szacunku do wszystkich istot żyjących na ziemi.
Książeczka ta świetnie nadaje się dla każdego czytelnika i zdecydowanie jest
warta uwagi, bo zawiera umiarkowaną ilość treści oraz liczne ilustracje. Jestem
pewna, że wszyscy będą w stanie czerpać przyjemność z tak cudownej lektury.
Książka ta napisana jest bardzo
prostym językiem, więc można ją podarować chociażby dzieciom, które dopiero
zaczęły samodzielnie czytać. Jednak nie widzę również problemu w tym, żeby to
rodzic przeczytał ją znacznie młodszej osobie, a później trochę podyskutował o
tematyce i głębszym sensie. Jest ona naprawdę niewinna, zabawna i pokazuje też
wrażliwość dzieci, co dla mnie jest ogromną zaletą. Myślę, że dorośli również
mogą się z niej czegoś nauczyć i takie pozycje doceniam najbardziej –
przekazujące w ciekawej formie jakieś ważne problemy społeczne.
W środku znajdziemy również
ilustracje, które są jednak bardzo proste. Nie są kolorowe, a raczej przypominają
kolorowankę, chociaż widać na nich lekkie cieniowanie. Jednak mi przypadły do
gustu i mimo swojej prostoty, pokazywały emocje oraz bohaterów w sposób taki,
jaki sobie ich wyobrażałam.
,,Mopsik, który chciał zostać
jednorożcem”, to chyba najsłodsza książka, jaką miałam okazję czytać i
recenzować. Autorka stworzyła przepiękną historię, która z pewnością nauczy
dzieci szacunku do zwierząt, ale też uświadomi wiele spraw osobom dorosłym.
Polecam Wam ją, bo uważam, że zasługuje na przeczytanie przez jak najwięcej ludzi!
PREMIERA: 29 STYCZEŃ
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Wilga
Patrycja Bomba
Śliczna okładka, obiecująca zawartość.
OdpowiedzUsuń