![]() |
Źródło |
Huczne lata
90 to dla wielu osób najpiękniejszy okres życia. Dla tych, którzy urodzili się
w jeszcze w latach 80 był to moment, w którym próbowali odnaleźć swoje miejsce
na ziemi. Czas, do którego powraca się we wspomnieniach - dzieciństwo, pierwsze
miłości, przyjaźnie, oraz cudowne nowinki technologiczne. Każdy wie, że najlepiej
odkrywać świat jest w doborowym towarzystwie, szczególnie wśród przyjaciół.
Właśnie takie osobiste wspomnienia zapragnął zaprezentować nam Jonah Hill, w
swoim debiutanckim filmie pt. „Najlepsze lata” (ang. Mid90s). Jeszcze tylko
słowem wstępu - jeśli to, co się działo w filmie rzeczywiście miało miejsce w
życiu reżysera, to… aż sama nie wiem jak to określić, ale może określę to jako
„ciekawie”….
Steve (Sunny
Suljic) wraz z mamą (Katherin Waterson) i starszym bratem (Lucas Hedges)
mieszkają w Los Angeles. Przytłoczony domową atmosferą i konfliktem z bratem, młody
bohater pragnie znaleźć ujście dla gorejącego w nim buntu i dołączyć do grupki
o kilka lat starszych i doświadczonych skaterów. Szybko udaje mu się zdobyć ich
przyjaźń i od tej pory zyskuje ksywkę „Skwarek”. Oprócz poznawania tajników
jazdy na deskorolce wkracza on również w niebezpieczny świat. Świat „dorosłych”,
czyli alkohol, papierosy i inne używki. Pomimo tak młodego wieku odkrywa wiele
nieznanych mu dotąd rozrywek, nic nie pozostaje mu obce. Jego
koledzy to Ray (Na-Kel Smith), Fuckshit (Olan Prenatt), Ruben (Gio Galicia),
oraz Fourth Grade (Ryder McLaughlin). Każdy z nich skrywa bolesne tajemnice swojego życia. Czy
najlepsze lata życia w rzeczywistości nimi będą? Czy zabawa i wspólnie spędzone
chwile zwyciężą nad grożącymi niebezpieczeństwami i pokusami?
![]() |
Źródło |
Produkcja ta
jest niestety dosyć krótka, trwa zaledwie 82 minuty i kończy się w dość specyficznym
momencie. Rzekłabym, że wręcz w niespodziewanym i uciętym momencie. Jonah Hill
pozostawia nas z wieloma nierozwiązanymi wątkami. Jednym z takich jest wątek
relacji z bratem, już na samym początku filmu widzowie otrzymują dawkę grozy
napływającej od gradu ciosów na młodszym bracie. W dalszym ciągu, temat już
niemal zanika i nie otrzymujemy nic poza paroma scenami. Reżyser skupił się natomiast na pokazie
niebezpieczeństwa otaczającego nas świata, i tym, że nawet w tak młodym wieku
nie jesteśmy objęci żadną ochroną. Przeciwnie, w ów czasie jesteśmy jeszcze
bardziej zagrożeni, głównie ze względu na naszą dziecinność. Sam film uznałabym
za niezły. Dziwny, ale niezły. Jest to dzieło, z którym za pewne warto się
zapoznać w szczególności za debiut reżysera jak i odważne podejście do tematu. Oglądając
całą grupę miało się wrażenie jakoby łączyła ich wyjątkowa i szczera więź.
Na koniec
pozwolę sobie na drobną polemikę. Przyznam, iż dopóki nie przeczytałam opisu
filmu nie wiedziałam ile lat może mieć główny bohater filmu. Sunny Suljic ma na
tyle dziecięcą urodę iż, dawałam Stevovi maksymalnie 10 lat i to z czym
spotykałam się w tym filmie mnie wręcz przerażało. Zadziwia mnie także odwaga
za równo młodego aktora jak i jego rodziców, iż wyrazili zgodę na to, co w filmie
ma miejsce. Nawet pomimo oczywistego soku zamiast alkoholu, to ilość
wulgaryzmów jak i scena „pierwszego razu”, to dosyć odważne rzeczy i w pewnym
stopniu mogą one wpływać na psychikę małego aktora.
Ocena: 6/10
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję wydawnictwu - Monolith
Paulina M.
Urodziłam się w latach 80., więc tym bardziej ciekawa jestem tej produkcji. :)
OdpowiedzUsuń