Książek o tematyce wojennej
czytam naprawdę wiele i to chyba ich najwięcej znajduje się w mojej
biblioteczce. Do tej pory nie prowadziłam żadnej selekcji, czytałam wszystko,
co wpadło mi w ręce, ale od jakiegoś czasu raczej unikam powieści, które są
oparte na faktach, ale jednak mają w sobie sporo fikcji. Po prostu niepokoi
mnie ta moda na tematykę wojny i obozów, bo uważam, że to naprawdę krzywdzące,
chociażby dlatego, iż niektórzy autorzy kompletnie nie potrafią ugryźć tematu i
ewidentnie mijają się z prawdą, a zależy im tylko na atrakcyjności. Dlatego
więc teraz sięgam po same biografie, autobiografie czy wspomnienia, co do
których mam pewność i wiem, że opisują fakty, a nie zmyślone historie. Cieszę
się również, że coraz więcej tego typu książek, autorzy kierują do trochę
młodszej widowni.
Książka ta już kiedyś została
wydana, a teraz doczekaliśmy się jej wznowienia. Jest to opowieść, którą snuje
Joanna Papuzińska o swoim dzieciństwie w czasach wojny. Opowiada o szczęśliwych
momentach, ale też nie szczędzi bardziej smutnych i dramatycznych szczegółów,
aby podkreślić, że życie w tych latach było ciężkie dla dziecka.
Z pewnością zachwyciło mnie samo
wydanie tej książeczki. Ma ona twardą oprawę, która na pewno nie będzie się
wyginać i odkształcać. Strony również są grubsze, a to zaleta, zwłaszcza, że są
na nich ilustracje. Podobają mi się też delikatne wstawki graficzne, a także
to, że czcionka jest odpowiedniej wielkości do grupy docelowej, bo młodsze
osoby raczej nie przepadają za czytaniem tekstu, który jest napisany drobnym
makiem.
Jestem zwolenniczką tego, aby w
miarę wcześnie wprowadzać dzieci w tematy historyczne i związane z wojną, bo
warto przyzwyczaić ich do tematu. Jednak na takie pierwsze poważniejsze
kontakty można poczekać do pewnego wieku i poczekać aż dziecko będzie gotowe na
poszerzenie wiedzy. ,,Darowane kreski” są dedykowane osobom powyżej dziesiątego
roku życia i muszę przyznać, że osoby w tym wieku są w stanie naprawdę
zrozumieć sens historii, zwłaszcza tej opisanej w książce.
W książce tej znajdziemy naprawdę
sporo opisów miejsc, przyrody i otaczającej autorkę rzeczywistości. Trzeba się
przygotować, że ma ona raczej formę monologu, który czasem jest urozmaicony
dialogami. Mi to nie przeszkadzało, bo przy tego typu książkach zdecydowanie bardziej
wolę tego typu sposób prezentacji informacji. Autorka również opisuje swoje
relacje z innymi ludźmi i robi to z perspektywy dziecka. Książkę z pewnością
pisała jako dorosła osoba, ale świetnie potrafiła się wczuć w dawną siebie i
przekazać uczucia, emocje oraz fakty.
Już wyżej wspomniałam, że autorka
opisuje swoje dzieciństwo, które przyszło jej przeżywać podczas wojny. Ważne
jest również to, jak ujęła ona temat samej wojny, bo przecież w oczach dziecka
musiało być to trochę abstrakcyjne. Na szczęście wykazała się wyjątkową
delikatnością i naprawdę fajnie przekazała fakty. Nie zasypała nas datami,
nazwami miejsc, nazwiskami i tak dalej, a to jest istotne, bo takie coś mogłoby
odstraszyć od tej książki.
Całość jest napisana prostym
językiem, ale bardzo pięknym, urozmaiconym i oddającym wszystkie emocje. To z
pewnością jest zaletą, bo dorosła osoba mogłaby jeszcze przeżyć trochę cięższy
styl, ale osoba młoda raczej nie.
Oczywiście w środku znajdziemy
całą masę fotografii, które przedstawiają autorkę w różnych miejscach, z
różnymi osobami i na różnych etapach wojny. Naprawdę cieszę się z takiego
dodatku, bo on zdecydowanie sprawia, że książeczka ta jest bardziej atrakcyjna
i urozmaicona.
,,Darowane kreski”, to niezwykle
barwna opowieść o dzieciństwie w czasach wojny. Autorka nie szczędzi
czytelnikom szczegółów, przekazuje emocje i informacje, które na pewno są
ciekawe, nawet dla młodszych osób, bo mogą się one przekonać jakie mają
szczęście, że nie żyją podczas wojny. Myślę, że książeczka ta zadowoli większość
czytelników i polecam ją, bo jest również idealna na prezent!
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Literatura
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza