Prawdę mówiąc, nigdy nie słyszałam o amiszach. Nie wiedziałam nawet, że istnieje taka społeczność, która jest konserwatywnym odłamem anabaptystów. Sięgnęłam więc po książkę Kelly Irvin zupełnie niczego nie świadoma, zainteresowana jedynie samym opisem. Gdy po raz pierwszy otworzyłam książkę i ujrzałam mini słowniczek z dziwnie (umownie) zapisanymi niemieckimi słowami, zaciekawiłam się. Wiedziałam już, że to nie byle jaka książka i błahą opowiastką.

To jednak nie jest główna historia tej książki. Z pewnością wpłynęła znacząco na opowieść o jednej z córek Abigail Deborze i jej perypetiach. Dziewczyna nie jest zadowolona z przeprowadzki, zwłaszcza dlatego, że okolica w niczym nie przypomina jej malowniczego miejsca, w którym dotychczas żyła. Ponadto zostawiła nam ukochanego i przyjaciół, za którymi tęskni. Tutaj nie czuje się dobrze, a jej przyszły ojczym napawa ją głęboką odrazą. Doskonale wie, że uboga gmina raduje się z powodu nowo przybyłych dziewcząt, które pozwolą "poszerzyć" nieco demograficznie owe miasteczko. Debora wzdryga się na samą myśl, że ma zostać w tym miejscu na dłużej, nie mówiąc już o poszukiwaniu oblubieńca. W prawdzie nadarza się okazja do zapoznania z pewnym młodym kawalerem, owym synem pszczelarza. Chłopak jednak jest zamknięty w sobie, niechętny do rozmów i dość opryskliwy. Wywiązuje się między tą dwójką nietypowa relacja, ale czy Fineasz pozwoli wejść komukolwiek do swojego życia? Po tym wszystkim, co go spotkało, jak przez to wygląda i z jakimi sekretami wciąż stąpa po ziemi? Wszystko może się wydarzyć.

Język jest przystępny, prosty, niepozbawiony słów, które na początku utworu są wypisane. To również dodaje takiego uroczego klimatu. Okładka w bardzo dokładny sposób odzwierciedla ubiór amiszów, wyróżniający się długą sukienką i czepkiem u kobiet. Wszystko więc jest bardzo przemyślane i dokładne. Pomimo tego, że autorka zaznacza, iż ta książka jest tylko wytworem jej wyobraźni, to jednak wszystko brzmi bardzo autentycznie. W dodatku na wstępnie dowiadujemy się, że w przygotowaniu są dwie kolejne części z tej serii, czyli "Syn biskupa" i "Syn siodlarza". Można się domyślać, że nie jest to kontynuacja losów bohaterów, lecz odrębna historia innej rodziny zamieszkującej tę gminę.
Książką jest wielce uradowana i nie mogę doczekać się kolejnych wydań. Czytało mi się ją z najwyższą przyjemnością. Była lekka i mimo że przewidywalna, to wciąż wysoce urokliwa i niebanalna. Akcja utworu nie była zbyt szybka, co jest wielkim atutem książki. Wszystko było miarowe i w odpowiednim czasie opisane. Widać, że autorka się nie spieszyła, tylko w dokładny sposób opisała przemiany wewnętrzne w bohaterkach, ich uczucia i emocje, które im towarzyszą.
To świeża i interesująca pozycja, gorąco polecam.
Ocena: 9/10
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu - Prószyński i S-ka
Paulina Mocka
Jeszcze nigdy nie czytałam książki o amiszach. A więc czas nadrobić.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa seria! Przyjemna i wciągająca!
UsuńLubię takie powieści. Amisze zawsze... Dawno temu czytałam jakieś książki o nich, choć już nie pamiętam tytułu. "Syn pszczelarza" zakupiony. "Syn biskupa" w planach.
OdpowiedzUsuńDo mnie dotarł niedawno "Syn biskupa" i nie mogę się doczekać, aż przeczytam tę książkę!
UsuńSamych przyjemności z lektur, pozdrawiam!