Z pewnością zainteresował mnie
dość niecodzienny tytuł tej książki, który z góry zapowiadał ciekawą lekturę,
na tematy szczególnie mnie interesujące. Niedawno obiecałam sobie, że trochę
odpuszczę sobie książki o tematyce wojennej, bo ostatnio przeczytałam ich
zdecydowanie za dużo i wszystkie informacje pomieszały mi się w głowie. Jednak
są pozycje, obok których nie da się przejść obojętnie, bo coś mnie przyciąga do
nich.
Nie jestem jakimś wielkim znawcą
historii i mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że jestem raczej mocno
niedoinformowana w tej kwestii. Owszem, okres drugiej wojny światowej jest dla
mnie odrobinę bardziej jasny, bo od kilku lat zagłębiam się w przeróżne książki
na ten temat. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale zawsze znajduję w nich coś
ciekawego i dla mnie nowego. Tym razem jednak zostałam zaskoczona – pozytywnie
czy negatywnie? Sama nie wiem, zależy od punktu widzenia.
Z pewnością podoba mi się to, że
całość została napisana na zasadzie wywiadu. Michał Wójcik i Emil Marat
rozmawiali ze Stanisławem Aronsonem, pytali o wojnę, o jego przemyślenia na ten
temat i wiele innych spraw, które miały znaczenie z punktu widzenia tej książki.
Lubię taką formę, bo jest ona atrakcyjna i z pewnością najbardziej do mnie
przemawia.
Wiecie dlaczego książka ta jest
zaskakująca? Zacznę od podejścia Stanisława Aronsona do wojny i swojego
własnego udziału w niej. Nie robi on z siebie bohatera, a raczej umniejsza
swoje zasługi, przynajmniej ja to tak odczułam. Mimo wszystko, cieszę się, że
rozwija tylko wątki, które pamięta i o których może powiedzieć coś sensownego.
Takie podejście jest naprawdę godne podziwu, bo nie wątpię, że są osoby, które koloryzują
i robią to z różnych powodów, nie zawsze uczciwych.
Książka ta pokazała mi też wiele
ważnych rzeczy. Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda i to jest sprawą
kluczową. Zawsze cieszę się, gdy dowiaduję się czegoś nowego, ale też lubię
jeśli autorzy zmieniają mój światopogląd. Ta pozycja uświadomiła mi, że żyje w
świecie zagrożonym wojną, ale też klęskami innego rodzaju.
Stanisław Aronson oprócz
porównania teraźniejszości z przeszłością snuje również wspomnienia związane ze
swoim losem podczas wojny. Można powiedzieć, że jego droga ku wolności
wyglądała całkiem inaczej niż mogłam to sobie wyobrażać. Nie poznałam
szczegółów, bo raczej opowiada on bardziej ogólnie i skupia się na innych
aspektach – bardziej refleksyjnych. Jego obserwacje społeczeństwa i różnych
narodowości oraz ich zachowania podczas wojny i krótko po niej, są naprawdę
godne podziwu.
W środku znajdziemy również kilka
stron, na których są fotografie. Oczywiście wszystkie zostały opisane, więc
wiemy, kto się na nich znajduje, w jakiejś sytuacji zostały zrobione oraz
przybliżoną datę wykonania zdjęcia. Jest to oczywiście świetnym dodatkiem,
który pozwala lepiej nam poznać Stanisława Aronsona i jego historię. W moich
oczach te fotografie są wyjątkowe i niezwykle cenne, bo przetrwały wojnę, ale
też obrazują osoby, które podczas niej zginęły.
Książka ta bez wątpienia pokazała
mi wiele spraw i skłoniła do refleksji na temat tego, co mam w głowie. Trochę
sobie przewartościowałam pewne sprawy i postanowiłam, że zdecydowanie ograniczę
ufność wobec niektórych źródeł informacji historycznych. Myślę, że o tej
pozycji każdy powinien wyrobić sobie zdanie i odpowiednio skomentować jej
treść. Do mnie ona przemówiła.
,,Wojna nadejdzie jutro. Żołnierz
legendarnego Kedywu AK ostrzega”, to książka, po którą powinni sięgnąć wszyscy
miłośnicy literatury związanej z drugą wojną światową. Jest ona naprawdę fajnie
napisana i bez wątpienia w środku zajdziecie informacje, które dostarczą Wam
tematów do refleksji. Polecam!
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Znak literanova
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza