Widząc książkę ,,Mały Królewic”,
byłam naprawdę zaskoczona, ale później poczułam się zaintrygowana. W końcu ,,Mały
Książę” jest książką znaną przez naprawdę wiele osób, jest ona również lekturą
szkolną i cieszę się za każdym razem, gdy widzę, że wydawnictwa oferują kolejne
wznowienia. Miałam okazję recenzować ich już kilka i zawsze z miłą chęcią
wracam do książki, która jest jedną z moich ulubionych.
Warto wyjaśnić dlaczego tytuł
brzmi ,,Mały Królewic”, bo może być to odrobinę dezorientujące. Otóż całość
,,Małego Księcia” została przełożona na gwarę podhalańską. Takiej wersji
jeszcze nie czytałam i byłam okropnie
podekscytowana, gdy ją otrzymałam!
Książka ta została świetnie
wykonana, jej okładka jest gruba i sztywna, więc bez wątpienia odporna na
zniszczenia i wygięcia. Ogromnym zaskoczeniem była dla mnie płyta, która
znajduje się na samym końcu. Na niej znajduje się nagranie, gdzie autorka
przekładu czyta ,,Małego Królewica”, co jest niesamowite! Dzięki temu można
posłuchać jak ktoś płynnie czyta tę wersję historii, a także wsłuchać się w
poprawną wymowę.
Na samym końcu znajduje się
słowiczek, gdzie zostały wyjaśnione znaczenia trudniejszych słów. Jest to
fajnie, bo podczas czytania można zaglądnąć do tyłu w razie wątpliwości i
dzięki temu lepiej zrozumieć treść. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że gwara
podhalańska nie jest używana powszechnie, ale bez wątpienia warto się z nią zaznajomić,
nawet po to, aby zaspokoić swoją ciekawość.
W książeczce tej znajdziemy
również ilustracje, które są bardzo klasyczne, delikatne oraz klimatyczne.
Bardzo mi się spodobały i świetnie urozmaicają tę książkę, bo idealnie do niej
pasują. Jest ich niewiele i nie rozpraszają uwagi, ale z drugiej strony cieszą
oko.
Oczywiście nie będę rozwodzić się
nad fabułą tej książki ani opowiadać o tym, czy mi się podobała, czy nie, bo to
bez sensu. Historia Małego Księcia jest mi doskonale znana z lat szkolnych,
wielokrotnie wracałam do tej powieści i za każdym razem tak samo cieszę się
podczas czytania… Zapewne większość z Was czuje podobnie i doskonale mnie
rozumie.
Zdecydowałam się zrecenzować tę
książkę, ponieważ jestem wielką fanką gwar istniejących w Polsce. Może to
głupio brzmi, bo jednak gwary są specyficzne i występują w określonych
regionach. Uważam je jednak za dziedzictwo kulturowe, cieszę się, gdy ktoś nie
odrzuca od siebie tego, kim jest. Warto przekazywać kolejnym pokoleniom
wszystkie elementy folkloru, bo to wszystko jest naprawdę piękne. Gwar nie
używa się powszechnie, ale są rejony, w których ludzie między sobą rozmawiają w
gwarze. Oczywiście jest także wiele słów, które przedzierają się do codziennego
języka. Mam na myśli na przykład to, że ja wychodzę na pole, a moi znajomi
mieszkający na północy śmieją się ze mnie i mówią, że wyjść można tylko na
dwór.
Naprawdę podoba mi się ta wersja!
Jest intrygująca, czytelnicy mogą zapoznać się z gwarą podhalańską, jeśli nie
mieli z nią do tej pory styczności. Sama nigdy nie miałam styczności z osobą,
która potrafiłaby posługiwać się nią biegle, więc tym bardziej lektura tej
książki była dla mnie czymś wyjątkowym.
,,Mały Królewic”, to książka
warta uwagi, zwłaszcza dla miłośników języka polskiego. Historia Małego Księcia
została przełożona na gwarę podhalańską i gratuluje pomysłu osobie, która jako
pierwsza wyszła z pomysłem przekładu tej książki i oddaniu takiej wersji
czytelnikom. Oczywiście w środku tej książki znajdziemy szereg ułatwień, a mam
na myśli płytę z nagraniem oraz słowniczek.
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza