Trudno mi zliczyć, ile powieści
Agnieszki Lingas-Łoniewskiej już recenzowałam na tym blogu, ale od kilku lat
staram się być na bieżąco z nowościami i znam wszystkie nowości. Nie mogłam
oczywiście odpuścić sobie lektury ,,Kolacji z Tiffanym”, bo zapowiadała się
świetnie. Nie jestem fanką komedii w żadnym wydaniu, ale jednak autorka ta
potrafi mnie rozśmieszyć, jej humor nie jest drętwy i żałosny, więc czytam to
wszystko z przyjemnością i bez zażenowania.
Natalia jest chodzącym
nieszczęściem i ciągle zdarzają się jej jakieś śmieszne wypadki, które w pewnym
momencie sprawiają, że trafia w złe miejsce. Po utracie poprzedniej pracy,
udaje jej się zdobyć inną, bardziej wymagającą, ale także lepiej płatną. Dla
niej najważniejsze jednak jest to, że jej szef jest piekielnie przystojny i
pociągający. Natalia nie przypuszcza, że Maciej jest kimś więcej niż tylko
biznesmenem. Czy kobietę w końcu opuści pech? Czy tej dwójce uda się stworzyć
związek wolny od kłamstw?
Główna bohaterka pochodzi ze wsi
pod Wrocławiem i miejsce to również pojawia się w tej powieści, bo tam ma
rodzinę, którą odwiedza. Strasznie podoba mi się sam opis ludzkiej mentalności,
tego myślenia z lat 90, która nadal jest aktualne, sama mieszkałam do niedawna
na takiej wsi, więc wiem, o czym piszę. Ten cały obraz od pierwszych chwil
kojarzył mi się mocno z moim ulubionym polskim filmem, jaki jest kogel-mogel.
Akcja tej książki jest szybka,
dynamiczna i każdy rozdział przynosi inne wydarzenia oraz zaskoczenia. Autorka
bombarduje czytelników przeróżnymi wątkami, wiele sytuacji wzbudzało we mnie
rozbawienie i ciągle zastanawiałam się, co stanie się w życiu Natalii.
Uwielbiam się śmiać i tego typu humor naprawdę do mnie przemawia, bo Agnieszka
Lingas-Łoniewska nie zagłębiała się w politykę i drętwe żarty, które można
rozumieć w sposób dwuznaczny, ale potrafi w pewnym sensie stworzyć coś z niczego.
Nawet zwykłe szpilki mogą okazać się zabawne, jeśli użyje się ich w odpowiedni
sposób!
To komedia romantyczna i w niej
powinno wszystko być proste, taka właśnie jest ta powieść. Nie ma w niej
skomplikowanych relacji, wielkich kłótni, cichych dni i robienia sobie wyrzutów
z powodu kłamstw czy ukrywania prawdy. Podczas czytania czułam się po prostu
lekko, lektura ta sprawiała mi przyjemność i chętnie poznawałam kolejne
rozdziały.
W środku pojawia się również
wątek kryminalny, który ubarwia całą fabułę i nadaje jej lekkiej powagi, ale
takiej w odpowiednim natężeniu. Autorce udało się nawet poważne wydarzenia
obrócić w lekki żart, co również mi się podobało. W końcu komedia, to komedia i
musi być w niej dużo zabawy oraz humoru.
Bohaterów nie pojawia się zbyt
wielu, ale za to wszyscy są świetnie wykreowani. Natalia to główna sprawczyni
całego zamieszania i muszę przyznać, że autorka świetnie stworzyła tę postać,
bo nawet jej okulary były ważne i miały duże znaczenie z punktu widzenia
fabuły.
Skomplikowane powiązania
rodzinne, co jest również ciekawym elementem, wprowadzającym jeszcze więcej
zamieszania. Uwielbiam taki szalony klimat i naprawdę jestem pod wrażeniem, że
jakikolwiek autor jest w stanie zaciekawić mnie tego typu książką. Całość
czytało mi się szybko, przyjemnie i chętnie wrócę jeszcze do tej historii. Nie
oczekiwałam, że będzie ona realistyczna, napisana na poważnie i zawierająca
skomplikowane analizy zachowania oraz uczuć. Chciałam, aby była prosta i
zabawna, więc ani trochę się nie zawiodłam.
,,Kolacja z Tiffanym”, to
powieść, która mnie zachwyciła i sprawiła, że spędziłam kilka świetnych godzin
podczas jej lektury. Polecam Wam ją z pełnym przekonaniem, bo jeśli szukacie
książki lekkiej i zabawnej, to lepiej trafić nie można!
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Burda
Patrycja Bomba
Aplikowanie do firmy, gdzie nie zna się ani nazwy ani stanowiska brzmi ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie jak będę miała czas to przeczytam :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Bardzo jestem ciekawa tej książki:) Brzmi interesująco
OdpowiedzUsuńJest w planach. recenzja super.
OdpowiedzUsuń